" Władczyni Mroku "  K. C. Hiddenstorm
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 407
Rok wydania: 2019

Według Megan lawina dziwnych zdarzeń ruszyła 15 sierpnia, kiedy to kątem oka zauważyła, że obserwuje ją skrzydlata postać. Szło się do tego przyzwyczaić ale do kawy, którą wylała szefowi na spodnie i która w jednej chwili stała się wrzątkiem to już nie bardzo. Akt zemsty za to, że ją zwolnił w sumie dobry tylko jakim cudem to się zrobiło takie gorące......zaczyna też słyszeć w swojej głowie głos. To jak nic psychoza albo guz mózgu.
Kiedy w jej życiu pojawia się Nicolas Marlove wszystko się zmienia. Ciągnie ją jakaś dziwna siła do niego, kiedy zostaje oskarżona o morderstwo swojego chłopaka to on ja wyciąga z więzienia, on miesza jej w głowie swoim wyglądem, słownictwem. Dlaczego wogóle jej pomógł i kim on jest?
  To jeden z moich ulubionych kawałków z książki: " Pojawia się i gaśnie. Pojawia się i gaśnie. Gaśnie i....- W dupie ci gaśnie. - warknęłam. " Oto jedno ze stwierdzeń Megan Rivers. Poczucie humoru Kariny Hiddenstorm jest widoczne w książce i muszę powiedzieć, że nie raz i nie dwa uśmiałam się.
Megan jest przekonana, że czeka ją wariatkowo od nadmiaru atrakcji w jej życiu. Nic bardziej mylnego. A gdyby tak pod tym szaleństwem kryła się wielka miłość, która pokonała czas, odnalazła się po wielkich poszukiwaniach. Tak kochać można tylko raz i na zawsze. Ona i On. Czy odnajdą siebie?
Musicie przeczytać książkę aby sie tego dowiedzieć.
Jest to druga rewelacyjna książka przeczytana przeze mnie w tym roku i podpisuję się pod nią rekami i nogami. Naprawdę warto po nią sięgnąć. 

Miłej Lektury
życzy
Turkusowa Kredka

Komentarze

Popularne posty