" Somebody To Love "

Życie, śmierć i spuścizna Freddiego Mercury'ego

Matt Richards i Mark Langthorne

Rok wydania 2019
Oprawa twarda
Liczba stron: 492


Każdy z nas wie co to legenda, dla mnie tą legendą jest Freddie Mercury. Wielki człowiek, wielki artysta i gdyby żył w tym roku kończyłby 73 lata.
Urodził się 5 września 1946 roku w szpitalu rządowym w Kamiennym Mieście. Został nazwany Farrokh Bulsara. Od dziecka już widać było jego zainteresowanie muzyką  i występami. Kiedy miał sześc lat urodziła się jego siostra Kashmira, niestety nie mógł się nią nacieszyć bo kiedy miała roczek został wysłany w 1955 roku do szkoły z internatem w Indiach.

Farrokh będąc w szkole rzadko widywał się ze swoją rodziną, raz do roku przez miesiąc kiedy to miał wakacje. Prawdopodobnie ta izolacja od rodziny miała wpływ na jego relacje z innymi ludźmi w przyszłości. Freddie nie lubił opowiadać o swoim dzieciństwie. Farrokh był bardzo wstydliwym dzieckiem, wystające zęby z powodu przodozgryzu potęgowały to uczucie. Nauczyciele zaczęli go pieszczotliwie przezywać Freddie i tak oto Farrokh Bulsara stał się Freddiem Bulsarą. Freddie żeby nie tęsknić za rodziną zajął się w szkole sportem. Uprawiał boks, krykieta i tenis stołowy. Jednak zainteresowanie muzyką, literaturą, sztuką było silniejsze. Interesowała go także opera, którą poznał w Zanzibarze.
W 1958 roku założył swój pierwszy zespół pod nazwą The Hectis, grali prostego rock'n'rolla. Już wtedy można było zobaczyć jak zdolny był, potrafił zagrać wszystko co raz usłyszał w radiu.
W maju 1964 Freddie i jego rodzina spakowali dobytek i wyruszyli do Anglii. Freddie był szczęśliwy, że będzie mieszkał w Londynie, jego rodzina już mniej, przyzwyczajeni do luksusów i służby tu musieli radzić sobie sami. Zaczął uczęszczać na zajęcia w Isleworth Polytechnic, co pomogło mu dostać się na Ealing Art. Dzięki szkole miał wiedzę z zakresu mody, filmów, angielskiej kultury pop i muzyki. W roku 1968 zaczął studiować grafikę, udało mu się zmienić kierunek studiów i tam poznał trzech studentów zainteresowanych muzyką. Tim Staffell niezwykle utalentowany muzyk, z którym Freddie się zaprzyjaźnił powiedział o nim tak : "Myślę, że powoli rodziła się jego gwiazda. Ludzie na niego reagowali."
W 1969 roku poznał Rosemary Pearson. Spędzali ze sobą czas odwiedzając londyńskie galerie sztuki, on opowiadał jej o muzyce. Rosemary nie była świadoma, że Freddie może mieć skłonności homoseksualne, ale im dłużej byli ze sobą zauważyła jego zainteresowanie mężczyznami. Szybko zakończyła ich znajomość.
Na początku roku 1970 mając dwadzieścia trzy lata dołącza do Rogera Taylora i Briana Maya w Smile. Swojego talentu jest pewien ale orientacji już nie, to mu nie daje spokoju. Przed końcem roku poznaje Mary Pearson. Nie wie czy jest biseksualny czy homoseksualny ale to właśnie ją będzie kochał do końca swoich dni i to ona zawsze będzie przy nim.
Właśnie w roku 1970 zachodzą zmiany w jego życiu, najpierw zespół opuszcza Tim Stffell, nazwa Smile przestaje istnieć a wkracza dostojna i iście królewska nazwa Queen, trzecia zmiana ta chyba najważniejsza w życiu Freddiego to ta, że znika nazwisko Bulsara a pojawia się Mercury. W lutym 1971 roku do zespołu został przyjęty John Deacon i skład zespołu się nie zmienił do śmierci Freddiego. Cały czas pracowali nad swoim stylem, Freddie nawet w studiu był showmanem, zawsze gestykulował śpiewając.

" Nie trzymam się żadnych zasad pisania piosenek, wszystko jest kwestią przypadku - mawiał Freddie - jedne piosenki powstają szybciej, jedne wolniej. Nigdy nie siadam do pianina mówiąc; >>Dobra,teraz muszę napisać piosenkę<<. Nie. Coś poczuję, do głowy wpadnie mi jakiś pomysł i zaczynam. Trudno to wyjaśnić, ale w głowie cały czas kiełkują mi jakieś pomysły. "

To właśnie Freddie stworzył logo zespołu a także ich wizerunek. Poświęcał temu dużo czasu. W 1972 roku wreszcie podpisali umowę z Trident, ale nadal stali w miejscu. Debiutancki album nazywa się "Queen" wydany został 13 lipca 1973 roku. Pomału ich sława rosła.
" Bohemian Rhapsody" wydano na singlu w Anglii 31 października 1975 roku. Nikt nie wierzył, że ta piosenka przebije się na listach przebojów, oprócz członków zespołu, połączenie rocka i opery było dość ryzykowne, ale to przyniosło im rozgłos. Jak dla mnie to jedna z najlepszych ich piosenek. I tak też album " A Night at the Opera " trafia w Wielkiej Brytanii na sam szczyt pozostając tam przez cztery tygodnie.
" Somebody to love " to utwór, który powstał z myślą o Arethcie Franklin, inspirowany stylem gospel został wydany 12 listopada 1976 roku zajmując drugie miejsce w Anglii a trzynaste w Ameryce.
Tworząc piosenki cały czas borykał się ze swoją samotnością i orientacją. W tamtych czasach przyznanie się do bycia gejem było strzałem w kolano. W 1974 roku kiedy wybrali się na pierwsze koncerty w Stanach Zjednoczonych i tam też Freddie poczuł seksualną wolność i pomału wchodził w świat klubów gejowskich i szybkich jednorazowych przygód z mężczyznami. Nowy York zrobił na nim ogromne wrażenie, tam był anonimowy, nikt go nie rozpoznawał więc mógł śmiało odwiedzać kluby. 
Gdy ukazał się singiel " Another One Bites the Dust " grali w Filadelfii, utwór napisany przez Deacona stał się gigantycznym przebojem. Nadszedł ich czas i musieli to wykorzystać.
W tym czasie HIV zataczał coraz większe kręgi, rozchodził się po cichu po świecie. Lekarze nie wiedzieli na co chorują mężczyźni, bo tylko oni na razie mieli dziwne objawy dotąd im nieznane, często wirusa w pierwszej fazie rozwoju mylono z rakiem. Freddie już 1982 roku był u lekarza z powodu zmian na języku, ale nie podejrzewał, że mogą być to objawy HIV. A spał z wieloma mężczyznami w swoim życiu.
10 lipca 1985 roku koncert Live Aid. Największe gwiazdy na scenie i oni. Mają dwadzieścia minut żeby się zaprezentować jak najlepiej. Freddie zmaga się z zapaleniem gardła, ale daje z siebie wszystko, porywa Wembley i dwa miliony ludzi przed telewizorem. 

" Pamiętam ogromny zastrzyk adrenaliny, kiedy wychodziłem na scenę i ogromny ryk publiczności - wspomina Brian May - Freddie był naszą sekretną bronią. Potrafił bez wysiłku dotrzeć do każdej osoby na stadionie. To był jego wieczór. "

Prawdopodobnie już wtedy był chory, choć się do tego nie przyznawał. Jego partner Jim Hutton, z którym Freddie był od jakiegoś czasu nie był świadomy, że Mercury może być chory. Freddie zmagał się także z samotnością, miał wszystko: sławę, pieniądze, co tylko zapragnął to miał, bardzo kochał sztukę japońską, którą kolekcjonował, ale był sam. Tak naprawdę to Jim, Mary i członkowie zespołu zawsze przy nim byli.
Boże Narodzenie 1985 rou spędził z Jimem w Londynie w swoim domu Garden Lodge. Po nowym roku Queen podjęli się nowego wyzwania. Napisali piosenkę do filmu " Nieśmiertelny ". " Prince of the Universe "został wykorzystany do sekwencji otwierającej film. Niezwykle magnetyczna i przyciągająca uwagę. Muszę przyznać, że uwielbiam ją.
Ostatnie koncerty dali w 1986 roku, tylko Freddie wiedział, że zagrał swój ostatni koncert. Tak oto pomału zbliżamy się do końca Freddiego. W 1987 roku kiedy to zaczął współpracę Montserrat Caballe dowiedział w stu procentach, że ma AIDS. Poinformował Jima, Mary, menadżera Queen. Zespół nadal nic nie wiedział. On za to rzucił się w wir pracy tak jakby nic się nie stało. W 1989 przyznał się wreszcie chłopakom z zespołu co się dzieje. To oni pomogli mu ukrywać do końca swoich dni co się z nim dzieje, stali za nim murem, schował się z nimi i dalej tworzyli. 
W grudniu 1990 roku wychodzi ich ostatni album " Innduendo " na którym jest pożegnalna piosenka Freddiego " The Show Must Go On ", nigdy już nie wyjdzie na scenę i nie zaśpiewa.
Umarł 24 listopada 1991 roku o godzinie osiemnastej czterdzieści osiem.
Umarła największa legenda jaką znam. Miałam osiem lat kiedy moja mama zagorzała fanka Queen płakała oglądając wiadomości w telewizji. Długo nie rozumiałam dlaczego płacze i kim był Freddie też nie bardzo wiedziałam, ale muzyka była mi dobrze znana. Teraz kiedy jestem już dorosła nie wyobrażam sobie życia bez jego piosenek.
Wspaniała biografia opowiadająca o fenomenie Freddiego Mercury'ego. Autorzy przedstawili nie tylko fakty z życia Freddiego, ale przedstawili dokładnie skąd się wziął HIV i jego następstwo AIDS. Pokazali też jak wyglądał homoseksualizm w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Nie powiem, że przeczytałam ją jednym tchem, były łzy, był też smutek ale nadal pozostanie uwielbienie dla Queen. Cudowna opowieść o życiu i śmierci.

Miłej Lektury
życzy





Komentarze

Popularne posty