"Mord na Zimnych Wodach"
Małgorzata Grosman
Wydawnictwo Zysk I S-ka
Rok wydania 2020
Liczba stron:335
Oprawa miękka

Rok 1926, Bydgoszcz. Znalezienie zwłok młodej kobiety na wyspie na Zimnych Wodach staje się początkiem śledztwa prowadzonego przez podwładnych aspiranta Andrzeja Fąferka.
Krok po kroku, z wykorzystaniem najnowszych ówczesnych technik śledczych, policjanci odkrywają mroczną historię seryjnego mordercy, która odciska się na życiu wielu mieszkańców miasta. Giną młode kobiety, morderca otacza ciała ofiar żołędziami. Czy te morderstwa mają coś wspólnego z serią zabójstw kobiet sprzed trzech lat? Wówczas mordercy nie znaleziono.
W tej historii fakty mieszają się z fikcją. Miejsca, które naprawdę istniały, a często nadal istnieją, sąsiadują ze stworzonymi na potrzeby książki. Otrzymujemy więc alternatywną historię ludzi, miejsc i zdarzeń, bardzo mocno odwołującą się do realiów.




Jak już wiadomo jestem wielbicielką kryminałów, horrorów, thrillerów.
Wydawało mi się, że to będzie kolejny dobry kryminał. Lubię czasy międzywojenne, to czas kiedy Europa odradza się po bitwie, wszystko jest nowe, świeże. Myślałam, że ta książka też taka będzie.
Andrzej Fąferek aspirant w policji prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa.
Na Zimnych Wodach zostaje znalezione ciało młodej dziewczyny, ma poderżnięte gardło, do drzewa jest przybity list miłosny, wkoło niej jest okrąg z żołędzi ułożony. Od tego momentu zaczyna się śledztwo. Akcja trwa trzynaście dni i jak dla mnie wlecze się niemiłosiernie.  Nie ma w niej napięcia pomimo tego, że wszystko krąży wokół morderstwa.
Żona Fąferka, Katarzyna ma w sobie więcej sprytu i zacięcia do działania, chce odkryć tajemnice baru "Bi-Ba-Bo" sama bo wie, że tam są sprzedawane narkotyki.
Policjanci pracujący z aspirantem chodzą jak nawiedzeni po mieście i pytają wszystkich czy nie widzieli niczego podejrzanego. Świadoma jestem, że to czasy bez komputerów i wszelkich niesamowitych technik kryminalistycznych, ale przez to książka jest monotonna.
Przez książkę przewijają się nazwiska policjantów, których nie byłam w stanie spamiętać ani przypisać do konkretnej osoby.
Książka i sama opowieść mają potencjał, ale mam wrażenie, że autorka gdzieś się zgubiła po drodze pisząc ją.



Komentarze

Popularne posty